Оглавление блога

понедельник, 21 июня 2010 г.

не чуя страны

Nós vivemos, mas nós não sentimos a terra abaixo de nós,

Dez etapas afastado e nossas palavras não podem ser ouvidas,

E quando houver apenas bastante povos para a metade de um diálogo,

Então recordam o mountaineer de Kremlin.

Seus dedos gordos são slimy como slugs,

E suas palavras são absolutas, como pesos dos grocers.

Suas suiças da barata estão rindo,

E seu brilho dos altos do carregador.

E em torno dele o rabble de chefes estreito-necked -

Joga com os serviços dos metade-homens.

Quem warble, ou miaow, ou moan.

Ele impulsos sozinhos e prods.

Decree após o decree martela-os para fora como ferraduras,

No groin, na testa, nas testas, ou no olho.

Quando tem uma execução é um deleite especial,

E os inchamentos da caixa de Ossetian.

Żyjemy tu, nie czując pod stopami ziemi,

Nie słychać i na dziesięć kroków, co szepczemy,

A w półsłówkach, półrozmówkach naszych

Cień górala kremlowskiego straszy.

Palce tłuste jak czerwie, w grubą pięść układa,

Słowo mu z ust pudowym ciężarem upada.

Śmieją się karalusze wąsiska

I cholewa jak słońce rozbłyska.

Wokół niego hałastra cienkoszyich wodzów:

Bawi go tych usłużnych półludzików mozół.

Jeden łka, drugi czka, trzeci skrzeczy,

A on sam szturcha ich i złorzeczy.

I ukaz za ukazem kuje jak podkowę –

Temu w pysk, temu w kark, temu w brzuch, temu w głowę.

Miodem kapie każda nowa śmierć

Na szeroką osetyńską pierś.


Почему "земли"-то, а не "страны"? Оба переводчика подправили поэта... Ладно бы только португалец, а поляк-то! "Почвы под ногами"... "Наш брат по корням языка", по беде, по истории общей... И ведь не в рифму же даже переводы! Ладно бы ради рифмы! Что называется "У Вас, товарищ Большаков не так уж много Маршаков!"

А уж по-английски:

We live, not feeling the earth beneath us
At ten paces our words evaporate.
But when there’s the will to crack open our mouths
our words orbit the Kremlin mountain man.
Murderer, peasant killer.

His fingers plump as grubs.
His words drop like lead weights.
His laughing cockroach whiskers.
The gleam of his boot rims.

Around him a circle of chicken-skinned bosses
sycophantic half-beings for him to toy with.
One whines, another purrs, a third snivels
as he babbles and points.

He forges decrees to be flung
like horseshoes
at the groin, the face, the eyes.

He rolls the liquidations on his tongue like berries
delicacies for the barrel-chested Georgian.

Ладно бы только "страну", но "осетина"-то куда дел? В грузина превратил, как Иисус воду в вино.

Комментариев нет :